Listy Paula Fiedlera do instytucji, znajomych i przyjaciół.
(1992-1997)


Sława, lipiec 1992

Drogi A.

Ty, [.], usłyszawszy hasło "ochrona środowiska" myślisz najpewniej z miejsca o postępującym w zastraszającym tempie "zatruciu powietrza", nie tylko chcesz pisać na ten temat w dramatycznych słowach w literaturze fachowej, ale pragniesz również doczekać momentu, kiedy ten ekologiczny problem numer jeden zostanie rozwiązany.

Naturalnie podzielam Twoje stanowisko, jestem jednak zdania, że globalny problem środowiska może rozwiązać jedynie armia zapalonych, walczących ekologów. Ponieważ po drugiej stronie Łaby na temat każdego problemu prowadzi się śmiertelnie długie dyskusje, dlatego byłem tam zawsze, jako myślący inaczej, samotnym wojownikiem i mam swoje własne poglądy na temat, jak można załagodzić takie palące problemy, jak "kwaśne deszcze", "katastrofa klimatyczna" czy samobójcza "dewastacja powłoki ozonowej".

Po drugiej stronie Łaby niewielka grupa ekologów staje wobec armi połączonych w lobby zawodowych polityków, którzy bronią jedynie swoich lukratywnych posadek i absolutnie nie interesują się dewastacją natury. Zarządcy z Bonn i Brukseli opanowali do perfekcji umiejętność bezsensownego gadania o niczym, poświęcają wymierającym lasom chwytające za serce słowa... i pozwalają lasom niszczeć. W statystykach nazywa się potem umierający las zdrowym. Po drugiej stronie Łaby nie mogłem efektywnie pracować ekologcznie, gdyż moim mottem jest: bez techniki i chemii ale przy pomocy wybranych składników natury. Dlatego właśnie w Polsce poświęcam całą moją uwagę problemowi ścieków fekaliowvch i mam jedyną szansę na to, aby urzeczywistnić moje wyobrażenia w formie modelu demonstracyjnego na niewielkiej przestrzeni. Mogę pokazać, jak pracuje natura połączona w sieć zależnch od siebie cykli. I nareszcie mogę dowieść, że przy niewielkich nakładach pieniężnych możliwe jest nie tylko klarowanie, ale wręcz oczyszczanie ścieków, pod warunkiem, że w centrum moich działań umieszczę nie interesy ludzi, ale potrzeby i możliwości natury.

Pozostaję z najserdeczniejszymi pozdrowieniami-

Paul Fiedler


Sława, kwiecień 1995

Drogi A[..].

Kiedy przed laty poznaliśmy się, byłem już zaszufladkowany jako ktoś zajmujący się zbliżonymi do naturalnych technikami oczyszczania ścieków, chociaż oczyszczanie ścieków nie jest moim głównym zajęciem. Zawsze miałem ochotę porozmawiać z Tobą bez ogródek i oświadczyć Tobie, [...] co następuje:

Od lat sześćdziesiątych mówiłem zawsze, a jeżeli nie mówiłem to przynajmniej tak myślałem, że ludzkość nie ma szans przetrwania bez zmiany rodzaju energii. Ta niezbędna zmiana energii oznacza zwrot ku ekologicznej i nieszkodliwej dla środowiska polityce energetycznej. A to z kolei pociąga za sobą konieczność rezygnacji ze wszystkich rodzajów energii (które powodują zniszczenie środowiska) oraz złamanie światowej potęgi gospodarki energetycznej, czyli władzy szejków naftowych, lobby atomowego, polityków węglowych, lobby gazowego, globalnego przemysłu samochodowego a w szczególności polityków w radach nadzorczych multikoncernów. Ale aby ludzkość miała szansę przetrwania, nie wystarczy zniszczenie władzy wszystkich koncernów przemysłowych: zniknąć muszą również spółki akcyjne. Rezygnacja z "niszczących energii" i "dewastującego środowisko przemysłu" wywoła po drugiej stronie Łaby rezygnację z manii wzrastającego dobrobytu, dążenia do władzy oraz obłędnego postępu technicznego. Histeria standardu gospodarczego polityków bońskich wraz z jej tylko i wyłącznie na wzrost nadwyżek eksportowych ukierunkowaną gospodarką straci rację bytu. Wraz ze zniknięciem niszczącej środowisko gospodarki skończą się automatycznie występujące periodycznie stany kryzysowe wraz z utrzymującym się obecnie kryzysem miejsc pracy oraz celowym ograniczaniem miejsc pracy. Intensywna, ukierunkowana na niszczenie środowiska dyktatura gospodarcza z góry w dół stanie oko w oko z ukierunkowaną na zachowanie środowiska ekstensywną gospodarką spółdzielczą z dołu do góry. Centrum gospodarczym stanie się wieś, bardziej niż kapitałowe będą liczyły się bilanse energetyczne.

To byłaby pierwsza część mojego przesłania, ale nie chcę zwlekać z przedstawieniem Tobie najważniejszej części moich przemyśleń.

Opieram się tylko i wyłącznie na źródle energii jakim jest słońce, w formie bezpośredniej i pośredniej, na drodze technicznej i biologicznej, chcąc w pełni wykorzystywać energię słoneczną. Zakończymy bezustanną walkę człowieka przeciwko Stwórcy i jego Stworzeniu, ponieważ za pomocą energii słonecznej będziemy w stanie odzyskać ekologiczną równowagę oraz ekologiczne optimum. Całą moją uwagę poświęcam drodze biologicznej i liczę na cudownę broń Stwórcy przeciwko morderczym energiom - na fotosyntezę, za pomocą której będziemy w stanie stworzyć warunki niezbędne dla zatrzymania zanieczyszczenia powietrza, zakwaszenia atmosfery, zniszczenia wód oraz nadciągającej katastrofy klimatycznej. Przyjazne dla środowiska energie alternatywne doprowadzą do stanu, w którym niszczące energie - naftowa, węglowa, gazowa czy atomowa przestaną być potrzebne i rentowne, gdyż -na przykład- prąd pozyskiwany z odnawialnych surowców naturalnych będzie o ponad 40% tańszy. Dzisiejsza cena wszystkich niszczących energii nie pokrywa kosztów, jakie związane są z ich eksploatacją. Cena ta pokrywa jedynie koszty wydobycia, przetworzenia i transportu, a słone koszty postępującej dewastacji środowiska wywoływanej przez te energie przyjdzie ponosić następnym pokoleniom. Dla nas w Polsce źródłem energii w przyszłości będą surowce pochodzące z naszych pól. Równocześnie Słońce jako źródło energii pomoże nam rozwiązać problemy stworzone przez człowieka.

Wczorajsze państwo industrialne to nasz dzisiejszy problem!. Dzisiejsze państwo industrialne - czytaj kartel zniszczenia - niesie śmierć naszym wnukom! Stwórzmy więc państwo ekologiczne w ramach polskich granic według motta:

Ekonomia przez ekologię
ponieważ Polska jest -z ekologicznego punktu widzenia- jeszcze do uratowania!

Pozostaję z najserdeczniejszymi pozdrowieniami

Paul Fiedler


Sława, 15 maja 1995

Szanowny Pan Burmistrz [...]!
Szanowny Pan Zastępca Burmistrza [...]!

Drogi R., zanim przejdę do właściwego tematu tego listu, chciałbym po pięcioletniej harmonijnej współpracy podziękować Panu oraz Pańskiemu zastępcy za to, że obaj wykazaliście Panowie duże zainteresowanie moją ekologiczną pracą: nie tylko znosiliście moje pionierskie próby, ale wspieraliście je przy każdej okazji. Proszę mi wierzyć, że wdzięczność moja jest prawdziwa, ponieważ nowym doświadczeniem dla mnie jest, że władze nie przeszkadzają mi ani nie uniemożliwiają moich prac ekologicznych.

Tutaj, w Polsce, w mojej ukochanej Sławie, wszystko nagle odbyło się inaczej. Tutaj Pan, jako Burmistrz, oraz Pański Zastępca, zaufaliście mi oraz umożliwiacie od pierwszego dnia do chwili obecnej rozwijanie mojej aktywności ekologicznej oraz zupełnie swobodnego praktykowania "czystej" ekologii. Serdeczne dzięki składam na ręce Panów oraz Waszych współpracowników.

Wracając do mojego właściwego tematu, o którym wy na pewno już nie pamiętacie, ale tym bardziej utkwił mi on w pamięci, gdyż jestem Wam winien szczerą odpowiedź.

Na początku Pana pierwszej kadencji spotkaliśmy się w moim domu na rozmowie informacyjnej, tłumaczyła pani R. Podczas mojego ekologicznie ze wszech miar ostrożnego wykładu o ekonomicznych perspektywach dla Sławy twierdziłem między innymi, że dewastujący środowisko przemysł w Polsce, a tym bardziej w takiej miejscowości wypoczynkowej jak Sława, nie jest w stanie zapewnić miejsc pracy. Twierdziłem w dalszym ciągu: jeżeli podejdziemy do tematu ekologii myśląc właściwie, wtedy ekologia będzie w stanie zapewnić nam ponad 100 miejsc pracy w samej Sławie!

Do tego momentu w pokoju panowała cisza, te słowa jednak zainteresowały wszystkich, a Pan, drogi R., stwierdził spontanicznie: teraz jestem ciekaw, skąd on chce wziąć te miejsca pracy.

Polski model gospodarczy "Sława" zapewnia dużo, ponad sto miejsc pracy, krok za krokiem, z zastosowaniem myślenia cyklicznego, jak uczyniono to już w kilku miejscowościach w Szwecji oraz Danii. Bierzmy się za to, ponieważ tutaj, w Sławie, mamy do dyspozycji bezcenne talenty: poza darem nieskomplikowanego myślenia jesteśmy mistrzami uproszczeń oraz mistrzami świata w improwizacji a także posiadamy dodatkowo dwie prawe ręce do przemiany odpadów w nie wyglądające może pięknie, ale szczególnie praktyczne oraz bardzo efektywnie działające niezniszczalne urządzenia oraz maszyny. To co inni tworzą z zastosowaniem przemysłu, my umiemy robić za pomocą miejscowych rzemieślników.

Pozostaję z poważaniem

Paul Fiedler


Sława, 15 marca 1996 r.

Droga D[...]!!!

Od czasu do czasu powraca do mnie to pytanie i stale pytam sam siebie: co powiedziałem źle wtedy, kiedy D[...] nazwała mnie pesymistą, który wszystko widzi zbyt czarno! Najpierw myślałem, ze się przewrócę! Nie, to była jedynie reakcja D[...] jako studiosusa ekonomii na moje przedstawione bez upiększeń sprawozdanie o rzeczywistym katastrofalnym stanie naszego środowiska w Europie.

Po tamtej stronie Łaby należy wręcz do dobrego tonu określanie myślących cyklicznie ekologów mianem zacofańców z epoki kamiennej. Również myślący linearnie przedstawiciele elit wszystkich fakultetów nie potrafią odmówić sobie przyjemności nazywania ekologów lunatykami pewnej ideologii. Nawet czołowi politycy - najgorsi przedstawiciele myślenia linearnego - określają ekologów jako przeciwników postępu, niszczycieli miejsc pracy i przeciwników dobrobytu. Ten nastawiony jedynie na wzrost gospodarczy - kosztem zniszczenia środowiska- front lobby politycznego, bosów przemysłu energetycznego, przemysłu, banków i związków zawodowych spełnia rolę związku pomagającego umrzeć marniejącemu środowisku i śmiertelnie choremu światu wewnętrznemu człowieka. Sprzymierzeńcami tej siły są niewiedzący, niezainteresowani i ci, którzy są zorientowani w sytuacji, ale reprezentują pogląd po mnie choćby i potop!

Na niszczeniu dzieła Bożego zarabia się bardzo dużo pieniędzy a to szaleństwo zniszczenia usprawiedliwiane jest za pomocą "boskiego władztwa nad Naturą" i jego wykonawcy złoszczą się, gdyż skreśliłem ze swojego słownika słowo "Natura" i mówię teraz jedynie o "mordowaniu Bożego Dzieła"! Temu niewłaściwie tłumaczonemu wersowi Genesis 1,28 przeciwstawiam wers Genesis 2,15, z Bożym poleceniem:

Człowiek powinien uprawiać rajski ogród,
pielęgnować go, zachowywać i chronić!

Dla mnie oznacza to, ze nie może się zdarzyć nic, co szkodziłoby naszym dzieciom a my nie mamy prawa wykorzystywać przyszłości naszych dzieci! Dlatego uprawiam moje poletko 365 dni w roku, żebyś Ty i Twoje Dzieci, młodzież sławska, która przypadła mi do serca i w ogóle wszyscy mali i duzi w Polsce mieli jakieś perspektywy.

Opisuję nie tylko brak zahamowań wszystkich żyjących po tamtej stronie Łaby, ale także bezwzględność ludzkości, prowadzącej od niepamiętnych czasów permanentną wojnę przeciwko Bożemu Stworzeniu.Pokazuję również, jak możemy zatrzymać ten pęd Europejczyków do samozagłady przynajmniej tu, w Polsce.

Nie ograniczam się do skarżenia się na zapoczątkowane przez myślących linearnie nieograniczone zatruwanie wód: robię coś przeciwko temu! Nie tylko protestuję przeciwko spowodowanemu przez myślących linearnie zanieczyszczeniu powietrza, robię coś przeciwko temu! Nie tylko sprzeciwiam się zarządzonemu przez myślących linearnie zasalaniu i zatruwaniu płodnej dawniej gleby, ale robię coś przeciwko temu!

Myślący linearnie nie są już w stanie wyobrazić sobie, jakie następstwa ma ich działanie!

Droga D[...], znasz moje wezwania przeciwko nierozwadze gatunku homo sapiens, który sam siebie nazywa zdolnym do myślenia człowiekiem. Znasz moje słowa wezwania do odwrotu, do zastanowienia i zmiany sposobu myślenia, gdyż uważam, że my tutaj pomiędzy Bugiem i Odrą mamy jeszcze przed sobą przyszłość, gdyż polski naród może jeszcze zmienić sposób swojego myślenia.

D[...], Ty znasz moje napominające słowa: jeżeli Ludzkość będzie dalej postępować tak jak dotąd, to homo sapiens sam siebie zniszczy za pomocą darowanej od Boga inteligencji, ponieważ wykorzystujemy podarowaną przez Boga wolność do tego, aby wykorzystywać naszą inteligencję linearnie i niewłaściwie, wbrew Boskiemu Dziełu. Myślący linearnie pokazali Ludzkości jak z powodów ekonomicznych zniszczyć, zatruć i zrujnować Boże Stworzenie chociaż od początków Ludzkości wiadomo, ze wszystko kiedyś wraca. Tak też zjadamy, pijemy i wdychamy nasze własne odpady, ponieważ Dzieło Boże pracuje cyklicznie!

Wypowiadam się przeciwko frontowi nierozwagi po zachodniej stronie Łaby, bo tam każdy przywiązany jest jeszcze do cienia dawnego cudu gospodarczego na koszt środowiska i na koszt narodów sąsiednich, i nie chce zrezygnować z tego pasożytniczego dobrobytu. Zachwiany stosunek władców po wschodniej stronie Bugu do ekonomii a co gorsze do ekologii, jest wręcz przysłowiowy i nie możemy o nich zapomnieć.

Dlatego cieszę się z Tobą, że możesz nazywać Siebie magistrem ekonomii, który rozwinie się miejmy nadzieję na ekonomistę nowej szkoły, na ekonomistę zachowania i unikania, na ekonomistę, który szuka pokoju z ekologią. Pożegnaj się proszę z ekonomią myślenia linearnego i odnajdź w sobie na powrót umiejętność zrozumienia wyważonej i kompleksowej wspólnoty cyklicznej Stworzenia Bożego, abyś jako ekonomista reprezentujący cykliczny model myślenia mogła mieć za swoje motto słowa:

Ekonomia przez ekologię

Tak moja droga D[...], wiesz już, że nie jestem pesymistą, ponieważ na moim zielonym ekologicznym sztandarze jest napisane: Polska jest jeszcze do uratowania! Wiedz również, że nie jestem czarnym myślicielem, gdyż twierdzę: od Polski rozpoczęła się przemiana polityczna w Europie, a więc nie mam żadnych wątpliwości, iż także przemiana ekologiczna będzie sprawą polską, ponieważ uważam Polskę za kraj, który ma jeszcze przyszłość. Mamy przed sobą przyszłość dlatego, ze jeszcze nie zapomnieliśmy, że Dzieło Boże poddaje się władzy jedynie wtedy, gdy podporządkujemy się Bogu i Jego Stworzeniu i będziemy jej posłuszni Ponieważ Bóg jest z nami tylko tak długo, jak długo pielęgnujemy i uprawiamy Jego Dzieło - Ogród Rajski.

Całuję Twoje czoło i pozdrawiam Cię

Paul Fiedler


Sława, lipiec 1996

Szanowny Panie Przewodniczący Rady P.!

[...]

Proszę więc aby Pan, jako Przewodniczacy Rady Gminnej, przyjął moje przeprosiny z prośbą o całkowitą amnestię za moją okropną polszczyznę, ponieważ mając moje 78 lat nie jestem w stanie jednocześnie nie tylko opisywać kompleksową ekologię, ale także wprowadzać moje słowa w życie i dodatkowo wkuwać wjątkowo dla mnie trudną polską gramatykę.

Staram się więc tu, w Sławie ze wszystkich pozostałych mi jeszecze sił cielesnych i duchowych służyć bezinteresownie w małej grupie przyjaciół ekologów naszej gminie Sława. Chcę dołożyć wszelkich starań, aby Sława w najbliższej przyszłości stała się pierwszym adresem w Polsce, jeżeli chodzi o sprawy ochrony, zachowania oraz oczyszczania środowiska. Chcę uczynić wszystko, żeby Sława stała się najwyższą twierdzą i ostoją wszystkich ekologów, nie tylko w Polsce. To co mogę zrobić, zrobię, aby nasza Sława jak najszybciej stała się ekologiczną Mekką.

Z mojego punktu widzenia Sława, ze swoimi krajobrazami oraz zamieszkującymi ją ludźmi, stanowi wręcz wyzwanie dla każdego ekologa, aby z tego miejsca rozpocząć bezkrwawą ekologiczną rewolucję dla Polski przeciwko przymierzu dewastujących środowisko uprzemysłowionych krajów Europy. W Sławie mógłby rozpocząć się nowy wiek ekologiczny z przyszłościowym modelem "Sława" i pod hasłem: "Ekonomia przez ekologię".

Polski model przyszłościowy "Sława" umożliwia praktyczną realizację tego hasła, ale dopiero wtedy, kiedy uda się nam obudzić we wszystkich polskich głowach, a w szczególności w gołwach młodzieży polskiej, świadomość ekologiczną. Polski model gospodarczy "Sława" informuje również, z jaką tradycją, jakimi doświadczeniami, jakim filozoficznymi ideami, za pomocą jakiej życiowej aktywności jest na dłuższą metę możliwe uzdrowienie naszego zdewastowanego środowiska oraz zrujnowanego świata wewnętrznego człowieka, bez konieczności rezgnacji z tak miłego nam dobrobytu. Każdy może przy pomocy polskiego modelu środowiska "Sława" dowiedzieć się, że za pomocą najprostszych środków i właściwie zastosowanej inteligencji możliwe jest wszystko, jeżeli tylko chcemy.

- bez zagranicznych inwestorów - ale z dużym zaangażowaniem;
- prawie bez kapitału własnego - ale z dużym wkładem własnej pracy;
- bez zastosowania supertechniki - ale z dużą ilością wybranych elementów natury;
- bez przemysłu akcyjnego - ale przy pomocy miejscowego rzemiosła, inżynierów oraz mieszkańców, którym jedynie ekologia może zapewnić egzystencję;

Oto co chciatem już od dawna Państwu zaproponować Państwu, jako Radcom oraz wszystkim mieszkańcom Sławy.

Z wyrazami szacunku Wasz

Paul Fiedler


Sława, 24 październik 1996.

Droga K[.] !

Trzy są przyczyny tego, że nareszcie do Ciebie piszę. Pierwszą jest wiadomość z Watykanu, ze Papież wreszcie uznał darwinistyczną teorię ewolucji. Mowię nareszcie, ponieważ w tym momencie odebrano ekonomistom jedną z płaszczyzn ataku.

[...]

Ciągle zarzuca mi się, co nie jest prawdą, że jeżeli tylko miałbym szansę, usunąłbym całą wiedzę nauk przyrodniczych, posłał całą technikę do diabła oraz zawrócił wszelki postęp, jakiego dokonała ludzkość! To ci dopiero niespodzianka, droga K[.]. Jestem za wszelkim postępem, ale pozwalam sobie z reguły postawić następujace pytania: komu służy postęp; kto finansuje postęp a kto zbiera jego owoce; która generacja pokrywa ostateczny rozrachunek za błogosławieństwa postępu? Rycerzu postępu, myślący linearnie, dokąd prowadzi Twój postęp?" Jestem za wszelkim postępem, jeżeli postęp nie zagraża niszczycielsko systemowi wyważonej, kompleksowej i cyklicznej gospodarki Stworzenia Bożego.

Jakbym mógł chcieć posłać do diabła technikę wraz z naukami inżynierskimi, jeżeli przez większą część mojego życia wcale nie najgorzej żyłem ze sporządzania projektów technicznych. Popieram wszelką nieskomplikowaną technikę, jeżeli technika ta nie narusza systemu wyważonej, kompleksowej i cyklicznej gospodarki Stworzenia Bożego. I - w tym sensie stawiam moje pytania:

Technicy!
Komu służy technika, człowiekowi czy przemysłowi akcyjnemu?
Ile kosztowałaby technika, jeżeli w rozliczeniu kosztów ujęte byłyby szkody środowiskowe oraz straty wewnętrzne, poniesione przez człowieka?
Które pokolenie pokrywa ostateczny rachunek za błogosławieństwa techniki?
Dlaczego budujecie tak skomplikowanie i tak drogo?
Dlaczego od ponad 2000 lat budujecie coraz to nowe wieże babilońskie, niby cuda techniki, święte pomniki kultury, a mimo wszystko to tandeta, krótkotrwałe dzieło ręki ludzkiej!

Przesadziłem?

Przez 8 lat 20.000 firm, zatrudniających 400.000 techników i inzynierów i wiele tysięcy naukowców pracowało nad projektem, którego celem było wysłanie jednego człowieka na kilka godzin na księżyc.
To więcej niż tylko niewłaściwie wykorzystany potencjał intelektualny!

Od ponad dwudziestu lat kilku myślących linearnie wmawia mi, że jeżeli tylko miałbym możliwość, usunąłbym odkrycia i wiedzę nauk przyrodniczych. Jest to oczywisty bezsens, ponieważ przy moich pracach ekologicznych jestem uzależniony od zebranej w ciągu 6.000 lat wiedzy nauk empirycznych, a więc pansofistycznych filozofów natury i tak samo uzależniony jestem od stosunkowo młodej dowodowej wiedzy nauk przyrodniczych. Z moich doświadczeń wynika, ze wiedza empiryczna i wiedza dowodowa nie powinny się wzajemnie prowokować lecz uzupełniać, jeżeli na bieżąco i w odpowiednim czasie potrafią zastosować najnowsze odkrycia nauk dowodowych.

Droga K[.], dla mojego pokolenia zaskakującym jest, jak w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat zmienił się obraz świata przez nowe odkrycia nauk przyrodniczych w ramach mikro- i makroświata, stawając praktycznie wszystko na głowie. Wszystkie ważne sprawy, których uczyłem się jako dziecko, co studiowałem jako młody człowiek i co czytałem jako dorosły, to wszystko jest teraz przestarzałą wiedzą. I żart polega na tym, że nowa generacja przedstawicieli nauk przyrodniczych - tak samo jak jej duchowi ojcowie - kwestionuje wszystko, co było przed nią, i twierdzi - tak jak jej duchowi ojcowie - że ona posiadła monopol na absolutną prawdę!

Na szczęście moim pierwszym nauczycielem był uczony empiryczny. I już przed kilkudziesięciu laty stałem miedzy frontami, kiedy twierdziłem: wczorajsza prawda Waszych ojców duchowych jest dzisiaj co najwyżej wczorajszą pomyłką. Nasuwa się logiczny wniosek, ze dzisiejsza prawda jutro będzie wczorajszą pomyłką! Kiedy zagłębiam się w historię muszę skonstatować, że historia zachodniej wiedzy jest historią zaprzeczonego myślenia.

W takim samym sensie mam przygotowane pytania do badaczy i nauczycieli, nie będę ich jednak tutaj przytaczał. Chciałbym Cię jednak ostrzec, droga K[.]: jako sędzia możesz się znaleźć w następującej sytuacji: oskarżyciel ma swojego biegłego i ekspertyzę, oskarżony ma biegłego i ekspertyzę i Ty także powołałaś superbiegłego i masz superekspertyzę. Trzech uczonych, wielkie nazwiska, trzy diametralnie różne wypowiedzi, a więc jedna opinia jest prawdziwa, dwie fałszywe, a Ty biedaczysko masz w imieniu narodu, dla wydania sprawiedliwego wyroku, znaleźć prawdę?!..

Twoje czoło niech ucałuje mąż, a ja przesyłam Ci serdeczne pozdrowienia

Paul Fiedler


Sława, październik 1996 r.

Do pana Dyrektora L.!

[...]

Nie zawsze, ale wcale nie tak rzadko pytany jestem na końcu obchodu przez zwiedzających, czy nasza gmina Sława oczyszcza już wodę według sławionego przeze mnie systemu z zastosowaniem niewielkiej ilości techniki, ale z dużą ilością natury. I bardzo żałuję, że muszę zaprzeczać i nie mogę zaprowadzić zwiedzających do Ciebie, do Twojej oczyszczalni, abyś mógł zademonstrowac moim gosciom praktyczną ekonomię środowiska.

Musisz wiedzieć, drogi L., że podczas każdego oprowadzania po oczyszczalni powtarzam zainteresowanym zwiedzającym, że metoda szlamu biologicznie czynnego z denitryfikacją nie jest w stanie z przyczyn naturalnych poradzić sobie z problemem ściekow, że z zastosowaniem najbardziej wyrafinowanej techniki linearnej nie został i nie zostanie nigdy rozwiązany żaden problem środowiskowy; że za pomocą tej metody przemieszcza się jedynie problemy, że przez tą metodę powstały nowe, nieznane i nieprzewidziane dodatkowe problemy i wciąż powstają dalsze. Gromkim głosem dodaję jeszcze, że z dobrą wolą, dużą dawką odwagi, zastępem bezrobotnych, kilkoma rzemieślnikami, paroma deskami i niewielką ilością betonu (chociaż nienawidzę betonu) można przekształcić każdą konwencjonalną klarownię krok po kroku, w działającą na naturalnych zasadach oczyszczalnię ścieków! Inaczej jest w przypadku propagowanego przeze mnie zdecentralizowanego, neutralnego dla środowiska samozaopatrzenia w energię przez gminy. W mojej kompleksowej oczyszczalni ekologicznej - tak czy inaczej będzie trzeba ją zastosować, czy chcemy czy nie - jest bardzo mało miejsca dla myślących linearnie specjalistów, ale uniwersaliści myślący cyklicznie zawsze będą poszukiwani.

Myslę, że jest to dla Ciebie bardzo interesujące zadanie, ponieważ system ten może jedynie wtedy właściwie funkcjonować, kiedy rozpoczniemy naturalne oczyszczanie ścieków w Sławie. Rozpatrywany pod właściwym kątem kompleks ekologiczny nie jest niczym więcej jak praktykowanym zamkniętym obiegiem dwutlenku węgla. Centralne miejsce zajmuje regeneracja naszego zdewastowanego środowiska oraz osłabionego systemu immunologicznego człowieka. Punkt ciężkości stanowi -zaniedbywane dotąd, także przez ekologów- uzdrawianie chorej gleby. Moim głównym celem jest całkowite uzdrowienie zamkniętego systemu immunologicznego gleba- roslina- zwierzę- człowiek- gleba oraz uwolnienie środowiska od wywołanych smogiem energetycznym, zagadkowych chorób.

Wierzę, drogi L., że jest to wspaniałe zadanie dla Ciebie, dla zdrowia naszej gminy w Sławie. Życzę Ci, Przyjacielu, z całego serca powodzenia i serdecznie pozdrawiam

Paul Fiedler


Sława, styczeń 1997

Do A[.]

Drogi A[...], trudno sobie dzisiaj wyobrazić, że już dwa razy w życiu musiałem nie z własnej woli ale ze skrajnego przymusu otrzeć się o ekologię.

Pierwszy mój kontakt z królestwem ekologii miał miejsce w latach dwudziestych, kiedy to na skutek spisku pomiędzy moim ojcem i dziadkiem -dla lepszego odpoczynku od wielkomiejskiego powietrza- musiałem przez dwanaście lat spędzać ferie szkolne u moich dziadków. Nie oznaczało to dla mnie bynajmniej wypoczynku u babci, ale z roku na rok, przez sześć tygodni dzień po dniu, od przebudzenia do momentu pójścia spać wysłuchiwanie, jako jedyny słuchacz, nauk mojego dziadka w sprawach natury. Moi przyjaciele i ja praktycznie nie mieliśmy okazji do wspólnej zabawy!

Mój drugi, równie niechciany kontakt z ekologią, miał miejsce na początku lat siedemdziesiątych i spowodowany został przez opętanych władzą polityków w Bonn i Brukseli: lobby polityczne rozpoczęło na korzyść przemysłu akcjonariuszowskiego tak zwaną Zieloną Rewolucję z jednoznacznie określonym celem, abyśmy my, Europejczycy, w przyszłości odżywiali się w taki sam sposób jak Jankesi!

My, konsumenci mieliśmy zostać pozbawieni wszelkiej możliwości kupowania naturalnych produktów bezpośrednio u rolników albo w małych sklepikach. Mieliśmy kupować jedynie chemicznie zatrute produkty fabryk agrarnych w supermarketach i ogromnych sieciach sklepów. Moje tłumaczenie tego życzenia wszystkich biorących udział w kampanii sfer interesów brzmiało:
Zamiast zdrowo odżywiać się "Naturą",
mamy zażerać się chorą "Kulturą".

Banki i subwencjonowany z podatków przemysł agrarny spowodowały upadek wszystkich pracujących ekstensywnie rolników, którzy bez nawozów sztucznych oraz bez wszystkich innych "cudów techniki" uprawiali swoje pola. Cóż pozostało mi innego jak rozejrzeć się za kawałkiem ziemi, aby móc samemu uprawiać swoje jarzyny. To było podczas mojego pobytu w Getyndze.

Podczas poszukiwania odpowiedniego kawałka gruntu poznałem grupę ekologów, którzy nazywali się sami żartobliwie Ekologami - Hobbystami i mieli takie same poglądy na temat polityki dewastacji przyrody prowadzonej przez Brukselę. Klub ten okazał się grupą błyskotliwie myślących ludzi, z których każdy był ekspertem w swojej dziedzinie, posiadającym ogromną wiedzę specjalistyczną. Nauczyłem się tam wiele, zdobyłem jednak następujące doświadczenia: o ile dotychczas wierzyłem, ze ekologia pojmowana być musi jako całość i jest sprawą myślących cyklicznie uniwersalistów, których detaliści wspierają swoją wiedzą specjalistyczną, o tyle stwierdziłem ku mojemu zdziwieniu, ze tutaj myślący linearnie detaliści zajmowali się czysto teoretyczną ekologią i "zadyskutowywali" się na śmierć w beznadziejnie długich sporach. Z reguły traktowano człowieka, jeżeli już nie stojącego ponad, to przynajmniej jako stojącego poza Naturą, podczas kiedy ja mówiłem w tym kręgu tylko o Stworzeniu Bożym. Liczyła się dla nich jedynie empirycznie udowodniona wiedza nauk przyrodniczych, podczas kiedy wiedza doświadczalna myślących cyklicznie była zupełnie ignorowana. Poza lakonicznymi stwierdzeniami, że to czy owo należy jeszcze zbadać, czy też że nie istniejące jeszcze jednoznaczne dowody, słyszałem nierzadko o najnowszych odkryciach nauki, które znane były mi od najwcześniejszej młodości nie w skomplikowanym żargonie fachowym, ale w zrozumiałym dla wszystkich języku.

Ciągle od nowa byłem zaskakiwany tym, ze stary gaduła (tak był nazywany mój Dziadek) nie był szaleńcem i że jego tezy po wielu dziesiątkach lat znajdowały naukowe potwierdzenie. Chciałem bliżej poznać wiedzę doświadczalną filozofów naturalnych, ponieważ detaliści poprzez ograniczenie się do myślenia linearnego pozbawili się umiejętności rozumienia obrazowego języka Stworzenia Bożego; nie rozumieją oni już języka lasów; ich kultura odebrała im umiejętność dostosowywania swojego toku myślenia do wyważonego kompleksowego i cyklicznego toku myślenia Stworzenia Bożego. Szkoda, ze tak łatwo zrezygnowano z wiedzy doświadczalnej bliskich jeszcze Stworzeniu Bożemu filozofów Natury. Przekazana wiedza nie stanowi dla mnie prowokacji.

Od tego czasu staram się zawsze odnosić z dystansem do wszystkiego, co określa się mianem eko-; nazywam siebie sam jedynie chorążym, rycerzem lub przekonanym obrońcą Stworzenia Bożego.

W żadnym razie nie chcą zrezygnować z dowodowej wiedzy ekspertów, wierzę jednak głęboko w filozofów naturalnych z ich wiedzę doświadczalną, ze względu na cykliczny tok myślenia, ponieważ oni są ostatnimi wtajemniczonymi, gdyż zachowali jeszcze serdeczny kontakt ze Stworzeniem Bożym! Spotkanie z ekologami-hobbystami było dla mnie bardzo ważne, zostałem przecież pouczony w jaki sposób nie należy rozwiązywać problemów zanieczyszczenia środowiska: nie z zastosowaniem technicznego, linearnego toku myślenia.

Tak, drogi A[...], przed 25 laty rozpocząłem poszukiwania małego skrawka ziemi, aby z tego Ogródka Eden zbierać zdrowie, a więc leki z Bożej Apteki [...]. Podczas tych poszukiwań posmakowałem odrobię tego, co oznacza cykliczny, kompleksowy tok myślenia: problemy środowiskowe mogą rozwiązać jedynie wtedy, kiedy zrezygnuję z myślących linearnie specjalistów z Siemensa i Bayer Leverkusen! W celu rozwiania problemu "zatrutej gleby" muszą najpierw poradzić sobie z problemem "skażonego powietrza"; rozpocząć muszą jednak od rozwiązania problemu "zatrutej wody".

Cyganka z Poznania musiała domyślać się, co mnie czeka, kiedy przepowiadała mi 138 lat życia...

Pozdrawiam Cię, drogi Przyjacielu, Twój

Paul Fiedler


Sława 22 lutego 1997

Pan Nadleśniczy [...]
Pan Zastępca Nadleśniczego [...]

Drodzy Przyjaciele [...] !

Rzeczywiście zawsze jest tak, że kiedy Fiedler przekracza próg Nadleśnictwa, wiadomo że ma jakieś życzenia. Jeżeli ten sam Fiedler zwraca się do obu szefów pisemnie, to na pewno o coś mu chodzi! I tak własnie jest, moi drodzy przyjaciele, ponieważ tym razem nie proszę a wzywam Was po przyjacielsku, abyście stanęli przy moim boku z Waszą wielką Organizacją Zielonych Mundurów, byśmy wspólnie mogli krok po kroku tu w Sławie wprowadzić w praktykę tę tak często przeze mnie omawianą i opisywaną przemianę energetyczną.

O ile w sprawach ekologii mogłem dotąd z pomocą dwóch osób budować modele demonstracyjne, o tyle teraz przy temacie przemiany energetycznej nadszedł czas, kiedy niewiele jestem w stanie zdziałać bez pomocy sympatyków i poparcia z szeregów obrońców lasu i z szeregów strażnikow rolniczych krajobrazów kulturowo-naturalnych.

Co prawda od połowy zeszłego roku mogę pokazywać moim gościom, że na moim terenie i w moim domu rozpoczęła się już moja prywatna przemiana energetyczna, gdyż wykorzystywane przeze mnie do oczyszczania fekaliów i ścieków rośliny energetyczne pozostają po okresie wegetacji do mojej dyspozycji w ogromnych ilościach jako biomasa do produkcji energii lub jako surowiec do wykorzystania w inteligentnej produkcji, mogą też służyć do nawożenia i jednocześnej poprawy umiejętności zatrzymywania wody naszej przesuszonej gleby.

Z wielką radością obserwowałem, jak w ostatnim okresie grzewczym z naszego komina wzlatywał do nieba jedynie przyjazny dla środowiska, szarobiały dym z brykietów powstałych z roślin energetycznych i trocin. Moi dobrzy znajomi i przyjaciele dziwili się wielce, kiedy zamiast tradycyjnego wykładu o ekologicznych oczyszczalniach ścieków musieli nieoczekiwanie wysłuchiwać uwag o wielkiej elektrowni Słońca oraz o wykorzystywaniu jego darmowej energii. Nie byli jeszcze przygotowani do przemiany energetycznej i w oczach niektórych zauważyłem niedowierzanie, kiedy przedstawiałem im ekologiczną przyszłość Polski, nie taką jaką bym chciał ją widzieć ale taką, jaka jest koniecznością, jeżeli chcemy przetrwać w przyszłości:

Nikt nie zdaje sobie sprawy, co dzieje się w mojej głowie, kiedy wypowiadam te lub podobne słowa do moich gości. Wydaje mi się, że wiecie, drodzy przyjaciele, jakie wielkie problemy nurtują mnie od pond roku. Z jednej strony wysławiam niezależność Polski od Wschodu i Zachodu, z drugiej strony ja sam ciągle jeszcze jestem całkowicie uzależniony - niezależnie od mojej woli - od niemieckich ośrodków badawczych i instytutów hodowli roślin itp, itp! Chociaż jestem wielkim przeciwnikiem zbędnych importów, sam muszę sprowadzać z Volkerode moje rośliny energetyczne, które jak powszechnie wiadomo, są ekstremalnie wrażliwe na mróz. Czego już nie robiłem, aby nawiązać kontakty z polskimi instytutami, które zajmują się takimi samymi problemami jak ja. Dotąd bez rezultatu!

I w ten sposób dotarłem do punktu, z którego przed sześciu laty zwracałem się do Was: Przyjaciele, proszę Was o pomoc! Pomóżcie mi proszę w naszym wspólnym interesie, ponieważ chciałbym, aby Polska była niezależna !

Z wyrazami powazania

Paul Fiedler


Sława, 7 marca 1997

Pan technik rolnik [...]
Pan inżynier [...]

Przyjaciele, nadszedł wreszcie ten moment, o którym wspominałem już przed laty, moment, w którym zwracam się do Was z prośbą o pomoc w sprawach ekologii.

W zeszłym roku udało mi się ukończyć terenowe doświadczenia z oczyszczaniem ścieków i fekaliów przy jednoczesnej produkcji biomasy z roślin energetycznych, tak że obecnie możemy zmierzać wielkimi krokami w kierunku przemiany energetycznej.

Po tym, jak zwracałem się już z prośbą do "strażnikow lasów" proszę teraz Was wraz z Waszym szefem doktorem, Waszą organizacją i pozostającymi pod Waszą opieką "Strażnikami krajobrazów naturalnych i kulturowych" o wsparcie w mojej pracy. Chociaż Kalsk zapakował mnie przed ośmiu laty do szuflady z napisem "produkcja biogazu" a następnie Sława zaszeregowała mnie do szuflady z napisem "oczyszczanie ścieków", stale miałem przed oczami mój właściwy cel: uzdrowienie chorej w całej Europie gleby. Rozpocząłem w Getyndze, przed ponad pięćdziesięciu laty, z postanowieniem uprawiania kawałka gleby dla mnie i mojej żony w taki sposób, aby ten kawałek ziemi mógł nas wyżywić zdrowymi warzywami, zdrowymi owocami i ziemniakami.

Teraz jesteśmy tu, w Sławie i także tutaj chcielibyśmy móc doczekać takiego momentu, kiedy uda nam się wspólnie doprowadzić do tego, że mieszkańcy Sławy będą się odżywiać plonami z nie zatrutej nawozami sztucznymi i pestycydami, uzdrowionej przez nas gleby, przynoszącej ponadprzeciętne plony!

Już w najwcześniejszym dzieciństwie karmiony byłem starymi mądrościami, wiedzą starych filozofów natury oraz pokojowymi propozycjami do natury, które przekazywali mi mój Dziadek ze skarbnicy wiedzy empirycznej w formie podań i ciekawych opowieści. I muszę stwierdzić: to czego uczył mnie mój dziadek - stara wiedza bazująca na obcowaniu z naturą - zachowała jeszcze do dzisiaj, po upływie setek lat swoją ważność, podczas kiedy całą moją zdobytą w szkołach, wystudiowaną na uczelniach i wyczytaną w książkach wiedzę musiałem jako przestarzałą wiedzę z wczoraj odłożyc do lamusa: a więc wiedzę nauk przyrodniczych, wyuczoną przed sześćdziesięciu laty!

Kilka z licznych powiedzeń mojego dziadka szczególnie zapadło mi w serce i stanowią fundament mojego ekologicznego światopoglądu i podstawę moich prac ekologicznych:

Możesz robić z naturą wszystko, jeżeli robisz to, czego chce Natura. Jeżeli chcesz jednak podporządkować Naturę sobie, musisz sam się jej podporządkować i usłuchac jej!

Ziemia byla dla tego starszego pana święta; to co nienaturalne było mu więcej niż wstrętne, powtarzał często: Nie możesz być bardziej zdrowy, jak chory jest edafon! Staraj się, aby ziemia była tak zdrowa jak zdrowy chcesz być ty, bo krew roślin uzdrawia krew ludzką.

Dzięki dziadkowi starałem się przez całe życie rozpoznać i pojąć bliskie stosunki w Naturze. Co oznacza kompleksowość w naturze i czym jest kompleksowy sposób myślenia Natury dane mi było poznać, kiedy starałem się wprowadzic w praktyce moją wiedzę teoretyczną o faktorze ekologicznym: glebie. Z czasem stało się dla mnie jasne, że aby rozwiązać problem zasolonych, zatrutych i prawie pozbawionych życia pustyń kulturowych, muszę najpierw rozwiązać problem zatrutego powietrza, mam jednak lepsze szanse, jeżeli jednocześnie uporam się z problemem zatrucia scieków fekaliami. Uświadomiłem sobie, że muszę w moim toku myslenia zachować taką kolejność, gdyż stanowi ona logiczne następstwo w cyklicznym sposobie myślenia.

Ponieważ w celu zaopatrzenia w energię i pokrycia zapotrzebowania na surowce niezbgdne są mi duże ilości biomasy i chciałbym wykorzystać wszystkie surowce biologiczne do rozwiązania problemu polepszenia umiejętności zatrzymywania wody oraz naturalnego nawożenia zniszczonej biologicznie gleby ornej, musiałem zbadać które rośliny energetyczne z najwyższą roczną produkcją biomasy rosną na jakiej glebie, przy jakich opadach i temperaturach. Dla celów mojej koncepcji mogę korzystać z dużej liczby wieloletnich roślin energetycznych oraz jednorocznych roślin przemysłowych z wysoką odpornością na zmiany światła.

Od wielu lat sprawdzam różne wieloletnie C-4 trawy, aby ustalić w jakim stopniu nadają się dla moich celów i doszedłem do wniosku, ze z trzynastu znanych mi gatunków Miscantus gatunek Miscantus sinensis "Giganteus" nadaje się do tego najlepiej.

O ile dotąd mogłem wykorzystywać moje kontakty z instytutami badawczymi i zakładami hodowli roślin, o tyle obecnie przyjaciele w moim wieku zmienili już swoje miejsce pobytu na drugi świat a pozostali są emerytami. A dla mlodych pokoleń jestem Polakiem, a więc obcokrajowcem!

Przyjaciele, pomóżcie mi proszę, Wy znacie środki i drogi!

Pozdrowienia od Waszego

Paula Fiedlera


Sława, dnia 30 marca 1997

Z. P., ksiądz proboszcz
Dobry Pasterzu ze Sławy!

Twoja propozycja - Wasza Świętobliwość - udzielenia mi pomocy w razie potrzeby ucieszyła mnie wielce ale jeszcze bardziej zaszczyciła. Dlatego też z wielką radością służę Księdzu egzemplarzem mojej właśnie ukończonej pracy informacyjnej.

O ile dotychczas dawałem sobie radę z moimi modelami demonstracyjnymi oraz doświadczeniami polowymi sam, bez obcej pomocy, o tyle teraz nadszedł czas, kiedy bez wsparcia moich przyjaciół stałbym się, w czekającej mnie pracy przy publicznym ogłaszaniu moich wniosków, jak głosem wołającego na pustyni.

Jako sługa mojego Kościoła byłbym wielce rad, gdybym wszystkim sceptykom, wiecznym przeciwnikom ekologii, zawodowym niszczycielom naszego środowiska oraz silnej grupie przemądrzałych zwolenników myślenia linearnego z gospodarki i polityki po drugiej stronie Łaby mógł powiedzieć: tu, w Polsce, Kościół, kler oraz gmina wiernych a szczególnie młodzież wspierają wszelką aktywność ekologiczną i popierają moje prace.

Wasza Świętobliwość zrozumie mnie, gdyż liczę na opanowanie sztuki wygłaszania mów, moc słowa mówionego oraz siłę przekonywania wszystkich polskich księży, ponieważ nie chodzi w mojej pracy o nic innego jak o zachowanie naszej przestrzeni życiowej, jak o zachowanie Stworzenia Bożego.

Rzeczywiście byłbym szczęśliwy, gdybym tym tam, po drugiej stronie granicy, mógł powiedzieć: przez przykład zaangażowania naszego proboszcza w Sławie cały polski kler - podobnie jak kiedyś ruch Solidarność - przeciwstawił się zwartemu frontowi dewastatorów środowiska i przemówił do nich "słówko", ponieważ chodzi tu w rzeczywistości o zachowanie podstaw życia nas wszystkich - o regenerację wody pitnej, odnowienie powietrza, którym oddychamy i uzdrowienie naszych gleb.

Nie chcę robić nic więcej jak tylko -również i w przyszłości- być darmowym pracownikiem przyszłości, który wrzucił do wody wielki kamień, żeby ze wszystkich stron widoczne były rozchodzące się fale. Moim poszukiwaniom rozwiązania, które umożliwiłoby ratunek naszego środowiska, towarzyszyło zawsze wewnętrzne nastawienie, że muszę znaleźć rozwiązanie nie na koszt słabych sąsiadów, a przede wszystkim nie na koszt przyszłych pokoleń, a więc rozwiązanie, które dla nikogo nikogo nie będzie ciężarem, które nikogo nie dotknie.

Zawsze starałem nauczyć się czegoś z historii ludzkości, ponieważ była ona w tych znanych mi 6000 lat historią stale pomnażających i powtarzających się katastrof lokalnych pojedynczych narodów, które nie stosowały się do praw Stworzenia Bożego.

W epoce globalizacji nie tylko pojedyncze narody niszczą swoje krajobrazy; teraz cała ludzkość ignoruje Boskie Prawa. Ta ludzkość zupełnie poddała się dyktaturze wzrostu gospodarczego i niszczy ostatnie resztki oddanej przez Boga ludzkości przestrzeni życiowej, niszczy różnorodność Stworzenia i maszeruje w kierunku jedynego mieszkańca tego globu, monokultury człowieka. Ja widzę to tak: niebezpiecznie przepełniony autobus ludzkości pędzi w kosmicznym tempie w kierunku przepaści: szatan siedzi za kierownicą a wszystkie rządy świata stale krzyczą na całe gardło: Szybciej!... więcej gazu!!! Moim zdaniem autobus ten można by, przy odrobinie dobrej woli, zatrzymać, ale nie w przypadku, kiedy ludzkość będzie dalej postępować tak, jak dotąd!

Dzieło Boże przebacza -moim zdaniem- bardzo rzadko jakikolwiek błąd, prawie wszystkie błędy kończą się śmiercią. Jeżeli kultura rośnie kosztem natury, kultura rozwja się w stronę śmierci. Dlatego mówię bezustannie w moich materiałach informacyjnych o wyważonym, cyklicznym sposobie myślenia nieskończonego Stworzenia Bożego, któremu na przeciw stoi człowiek ze swoim linearnym myśleniem.

Będziemy na pewno mieli problemy z przyzwyczajeniem się do cyklicznego sposobu myślenia, ale w ten sposób poznamy lepiej cykliczne działania Stworzenia Bożego i będziemy w stanie je naśladować. Od nowa zdobędziemy straconą umiejętność życia w zgodzie i pokoju ze Stworzeniem Bożym, ponieważ musimy jeszcze się nauczyć podporządkowania Stworzeniu Bożemu, musimy się nauczyć słuchać go!

Pozdrawiam Waszą Świętobliwość i pozostaję z poważaniem

Paul Fiedler


Sława, 15 kwietnia 1997

Wojewodzki Inspektor
Ochrony Środowiska w Zielonej Gorze Pan mgr M[.]

Szanowny Panie M[.].

Nareszcie nadarza się okazja, abym po zakończeniu pierwszych prób polowych oraz po przygotowaniu materiałow informacyjnych mógł podziękować Panu za to, że Pan jako kierownik Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze pozostawił mi zupełnie wolną rękę w moich pracach ekologicznych, prowadzonych w ukochanej Sławie. W ten sposób otrzymałem jedyną dla mnie szansę wysyłania z Polski konkretnych sygnałów do wszystkich wielbicieli supertechnologicznych bożkow oraz do wszystkich przeciwników ekologii - w szczególności po drugiej stronie Łaby- sygnałów poświadczających, że myśląc właściwie możliwe jest usunięcie za pomocą niewielkiego kapitału, naturalnymi metodami oraz niskimi kosztami, z zastosowaniem najprostszej techniki i bez chemii wszystkich szkód wyrządzonych samowolnie i nienaturalnie w wodzie, powietrzu i glebie.

Zasadniczym zadaniem ekologa nie powinno byc leczenie śmiertelnie chorego środowiska; wszelkimi pozostającymi w jego dyspozycji środkami należy unikać sytuacji, w której środowisko rzeczywiscie jest chore! Nie opieka po katastrofie ale zapobieganie przez dokładne kontrole- taki jest mój cel i rozpoczyna się hasłem : Co służy środowisku i ludzkiemu wnętrzu jest ością w gardle przemysłu akcyjnego.

Mimo tego potrzebujemy najpierw dobrych pomysłów i wielu aktywnych obywateli aby zregenerować w pierwszej kolejności zdewastowane środowisko. Każdy pomysł ratowania naszego środowiska jest dobry wtedy, kiedy pasuje ekologicznie do kompleksowego systemu obiegowego Stworzenia.

Każdy pomysł ekologiczny służy środowisku i wnętrzu człowieka i więcej - całemu człowiekowi, kiedy ekologia nie oznacza nic innego jak tylko ekonomię plus moralność, kiedy ekologia i praca stanowi świętą jedność. Ekologia oznacza myślenie o jutrze, dlatego też wracam do wczorajszych doświadczeń filozofów naturalnych. Poszukiwani są nie twórcy przyszłości, ale wypracowujący przyszłość. Ekologia oznacza zabezpieczenie podstaw życia poprzez zabezpieczenie podstawy przeżycia! To zabezpieczenie podstaw egzystencji będzie odbiegać w Polsce od pozostałej części pozbawionej perspektyw Europy.

Polska młodzież, polska klasa robotnicza i polscy rolnicy poprzez ekologię będą mieli zabezpieczoną przyszłość, a z dotychczasowej demokracji obserwatorów wykształci się szanowana przez wszystkich demokracja współtworców według motta: Nasze Państwo ma być zdrowe i nie może być bardziej zdrowe, niż zdrowi są rolnicy i rzemieślnicy!

Z wyrazami szacunku

Paul Fiedler

Pełny serwis Paula Fiedlera znajduje się pod adresem: http://www.most.org.pl/paulfiedler